5 m-ce Szosowych Górskich Mistrzostw Polski.
Z pewnością zapamiętam tą epicką trasę. Fajne, momentami „stromawe” podjazdy i jeszcze fajniejsze zjazdy, zwłaszcza jeden – z Przełęczy Walimskiej, po kostce brukowej.
Przyznaję, że do tego startu nie byłam super organizacyjnie przygotowana i przyjechałam praktycznie na styk, lekko niewyspana, ale też ten start był dla mnie w średni priorytet z jednego podstawowego powodu – nie mam fajnej szosy do ścigania. Jechałam na moim treningowym rowerze, który jest bardzo wygodny ale ani to lekkie, ani t0 aero. Po prostu składak z duszą, w którym znam każdą część i choć bardzo go lubię, to do jazdy na wynik nadaje się średnio 😉
Ściganie na szosie ma dla mnie jednak dużą wartość treningową i jest potrzebne, zwłaszcza że przygotowuję się do gravelowych Mistrzostw Europy.